Górski Prowiant dla Dzieciaka
Zadawaliśmy sobie pytanie co jedzą dzieci w góry, na długo nim wybraliśmy się na szlak. Pewnie nie tylko my. Dlatego, chcemy podzielić się z Wami garścią informacji na temat posiłków, które przygotowywaliśmy dla Radka podczas górskich wycieczek. Nie mamy ma na to jednej doskonałej rady, bo każde dziecko jest inne, je inaczej i ma swoje ulubione smaki. Początkowo może się to wydawać nie do ogarnięcia, ale metodą prób i błędów zawsze osiąga się sukces 😉
Możecie te pomysły wypróbować u siebie, może się sprawdzą. Ważne jest to, żeby się nie poddawać i czerpać przyjemność z górskiego wypadu. A to ile smakołyków okazało się być u nas niewypałem, niech pozostanie naszą tajemnicą. Jak to u nas wyglądało? Od samego początku różnie, w zależności od wieku i przede wszystkim dziecięcego humoru 😉 Jest to jeden z kilku artykułów z cyklu o dzieciach w górach, jaki znajdziecie u nas na stronie Zapraszamy!
Co Jedzą Dzieci w Górach – 0-6 miesięcy
Nie braliśmy w góry nic. Radek był karmiony wyłącznie piersią. Przed wyjściem na szlak, na trasie, w schronisku, przed powrotem do domu – karmienie. Było to trochę męczące i czasochłonne, ale taki był nasz wybór. Przy głodnym niemowlęciu nie ma zmiłuj się, trzeba się zatrzymać. Często bywaliśmy na szlaku z koleżanką Radka, która była karmiona mlekiem modyfikowanym, a jej rodzice musieli po prostu zabrać ze sobą termos z ciepłą wodą (gdyby mała była głodna jeszcze przed schroniskiem), butelkę i odpowiednią ilość mleka w proszku. Jest z tym odrobinę więcej zachodu, ale nie jest to wymówka, żeby nie iść w góry 🙂 Należy tylko pamiętać o kilku dodatkowych rzeczach.
Co Jedzą Dzieci w Górach: 6 Miesięcy – 1 Rok
W domu stosowaliśmy BLW, ale Radek bardziej próbował nowe smaki niż jadł, a za główne źródło pożywienia wybierał karmienie piersią, więc w górach też nie mieliśmy dylematów. Nie tolerował nigdy posiłków w słoiczkach, więc to też odpadało. Za to jego wcześniej wspomniana już koleżanka bardzo za nimi przepadała. Ze smakiem wcinała obiadki podgrzane w ciepłej wodzie otrzymanej w schronisku. Po którymś razie przestaliśmy też nosić kubek treningowy z wodą, bo młody nie chciał też jej pić.
Mieliśmy zawsze ze sobą owocowe tubki, ciasteczka orkiszowe. Owoce, warzywa (te, które najchętniej jadł w domu) zawsze były pokrojone w słupki, tak, aby łatwo je było trzymać w rączce. Posiłki podawaliśmy mu tylko podczas przystanków, nie tylko ze względu na ryzyko zadławienia się, ale też wszystko leciało mu z rąk 🙂 Czasem zjadał wcześniej ugotowany i podgrzany w schronisku w ciepłej wodzie ryż labo makaron. Czasem! Nie przejmowaliśmy się tym za bardzo, bo wciąż był karmiony piersią. Nie podawaliśmy mu jeszcze wtedy jedzenia ze schroniska.
Co Jedzą Dzieci w Górach: 1 rok – 2 lata
Przyszedł taki moment, kiedy Radek zaczął jeść prawie wszystko i to ze smakiem. Smakował razem z nami schroniskowe posiłki, ale zabieraliśmy mu też jego dziecięce jedzenie. Głównie owoce i warzywa, ugotowany ryż, makaron oraz specjalne malutkie kanapeczki, zapakowane w papier, tak samo, jak nasze! I to był hit! Do tego oczywiście tubki owocowe, owocowo-jogurtowe i nieśmiertelne ciasteczka orkiszowe. Bidon z wodą. Karmiłam go jeszcze piersią. Kiedy zgłodniał na szlaku, sygnalizował nam to mówiąc „mniam”, jadł też w nosidle.
Jak Karmić Dziecko, które ma Ponad 2 lata
Nasz Radek je na szlaku dosłownie wszystko. Dostaje na szlak wcześniej wspomniane małe kanapeczki, a do tego porcje owoców i warzyw. Co jest najważniejsze, produkty te nie mogą być pomieszane! Ot i taka jego fanaberia. Jabłko osobno, banan osobno, ogórek osobno. Jako przekąskę często zabieram mu też suszone owoce i orkiszowe paluszki. Pije ładnie wodę z bidonu i krowie mleko z termosu. Nasze dziecko, jak i pewnie wiele innych, bardzo lubi krowie mleko, więc zawsze mamy je ze sobą na szlaku. Na każdy dzień bierzemy mały turystyczny termos, dodatkowo w torbie termoizolacyjnej na butelkę. Czasami zdarza się, że to mleko skwaśnieje, więc przed podaniem go dziecku zawsze to sprawdzamy 🙂 Kiedy wybieramy się na dłuższy jednodniowy szlak, zabieramy mu też namiastkę obiadu. Często wpadamy do schroniska na jakąś zupkę.
Tak wyglądały i wyglądają posiłki naszego dziecka w górach. Przygotowanie ich nie jest specjalnie pracochłonne, a gwarantuje spokój. Przy dziecku lepiej mieć coś z ulubionych przekąsek na zapas lub nie mieć. Nigdy też nie ma się pewności, że schroniskowe menu przypadnie mu do gustu:)
Obserwuj nas i bądź z nami na bieżąco!
Drogi Czytelniku,
Mamy nadzieję, że udało Ci się odnaleźć na blogu wszystkie niezbędne informacje i zaplanować swój urlop. Będziemy wdzięczni za skromny napiwek wrzucony do blogowej skarbonki lub wsparcie naszych działań poprzez zakupy w naszym małym górskim sklepie. Dziękujemy serdecznie i do zobaczenia na szlaku 🙂