San Pedro de Atacama
Salar de Uyuni
Salar de Uyuni była “wisienka na torcie” naszej podróży. Bramą do raju jest San Pedro de Atacama, czyli pustynne miasteczko położone wśród wulkanów. Jest to typowo turystyczna mieścina tętniąca życiem 24h/dobę. Można by rzec, że miasteczko ma swój niepowtarzalny klimat. Jest dość alternatywne, w szerokim tego słowa znaczeniu, a wieczorami muzyka głośno barwi zakurzone ulice. Ponadto, San Pedro de Atacama słynie głównie z wulkanów, gejzerów, termalnych źródeł i co najważniejsze, jest doskonałym punktem wypadowym w boliwijskie Altiplano. Takich rzeczy jeszcze nie widzieliśmy! Altiplano to drugi co do wielkości płaskowyż na Ziemi, zaraz po Tybecie. Zlokalizowany na pograniczu chilijsko – peruwiańsko – boliwijskim. W jego krajobrazie dominują kolorowe laguny, solniska, piaszczyste wydmy oraz stożki aktywnych wulkanów przekraczających 6000 m. Coś pięknego! Sam płaskowyż położony jest na wysokości 3500 – 4500 m. Zapowiadało się więc fantastycznie!
Zdecydowanie, z uwagi na spore odległości, najłatwiej dostać się w te rejony samolotem. Z Santiago de Chile, dziennie wykonywanych jest kilka lotów do nieodległej Calamy (100 km). Tutejsze lotnisko zostało zbudowane na potrzeby pracowników jednej z największych odkrywkowych kopalni miedzi na świecie – Chiquicamata. Jednak ku sporemu smutkowi Justi, nasz samolot nie przelatywał nad kopalnią. Już w terminalu turystów przechwytują pracownicy kilku biur podróży oferując bilety do San Pedro de Atacama. Korzystaliśmy z usług Transfer Pampa. Możliwa jest rezerwacja biletu przez internet oraz opcja anulowania i zmiany rezerwacji w każdej chwili przez telefon. Oczywiście pod warunkiem, że są wolne miejsca na inny kurs. Płatność gotówką na lotnisku, a podróż odbywa się komfortowym busem i trwa około godzinę.
San Pedro de Atacama
Samo miasteczko jest dość specyficzne, jednak ma swój urok. Mały ryneczek, kilkanaście przecinających się uliczek, stragany z pamiątkami, setki spacerujących psów, gliniane mury oraz strzechy jak z westernu. W zasadzie to wszystko. Przyjeżdża się tutaj głównie na imprezę, posłuchać muzyki lub wykupić wycieczkę. A tak między nami, to w życiu nie widzieliśmy bardziej hipsterskiego miejsca. Będąc tu, możemy wybrać się by ujrzeć Gejzery El Tatio, czyli najwyżej położone na świecie pole gejzerów (4300 m), ulokowane ok. 80 km od San Pedro de Atacama.
Miejsce jest bardzo popularne ze względu na bajeczne wschody Słońca, a także z powodu możliwości kąpieli w basenach termalnych. Piękna jest również Valle de La Luna, księżycowa dolina, położona 6 km od San Pedro de Atacama. Aby się tu dojechać, wiele osób wypożycza rower i zostaje tutaj aż do zachodu Słońca. Niestety, lecąc w te strony, w Santiago de Chile, mieliśmy problem z przesiadką na drugi samolot i finalnie zabrakło nam czasu na te dwie atrakcje.
Altiplano i Salar de Uyuni
Planując odwiedzić te rejony, zdecydowaliśmy się wykupić 4-dniową wycieczkę terenowymi samochodami w boliwijskie Altiplano. Wydawało się to być dobrym pomysłem, szczególnie że tak też rekomendowali nam znajomi. Myśląc o takiej formie spędzania czasu, najpierw musimy znaleźć agencję turystyczną, która nam to zorganizuje. W mieście jest ich naprawdę bardzo dużo. Mając więcej czasu, można szukać agencji na miejscu. My naszej szukaliśmy jeszcze przed wyjazdem, przez internet, gdyż czas, który mieliśmy spędzić w rejonie San Pedro de Atacama był limitowany. Wybranie dobrej agencji jest sporym wyzwaniem, bo od tego zależy komfort jazdy, samopoczucie, jedzenie, spanie i bezpieczeństwo. W internecie wyczytaliśmy różne relacje i ludzie w radzili przede wszystkim, żeby agencja miała dobre opinie w kwestii samochodów i kierowców. Podobno lepiej nie brać najtańszych. Należy się też przygotować, że wycieczka będzie po hiszpańsku, a „basic English” kierowcy będzie ograniczał się do podstawowego „let’s go”, „lunch” oraz „car” 🙂
Salar de Uyuni
informajce praktyczne o wycieczce
Wszystkie tego typu wycieczki rozpoczynające się i kończące w San Pedro de Atacama wyglądają tak samo. Dzień przed startem zwiedzania należy udać się do agencji, aby dograć szczegóły. Większość z nich znajduje się na ulicy Toconao. Wczesnym porankiem busy zabierają ludzi z hosteli i wiozą na granicę. Najpierw jest chilijska odprawa w San Pedro de Atacama (2400 m). Czeka się w długiej kolejce, w której sami spędziliśmy około 30 minut. Później jedzie się jeszcze dobry kawałek asfaltową drogą, na przejście graniczne Hito Cajón (4480 m). Bajecznie zlokalizowane na przełęczy, w otoczeniu potężnych wulkanów Licancabur i Juriques. Przy granicy kończy się też asfalt, na kilka dni.
To nasza ulubione, jak do tej pory, przejście graniczne. Mały budyneczek, ciasne pomieszczenie, a w środku radośni pogranicznicy. Jeden żujący kokę, drugi pijący yerba mate, a w tle lecące z głośników Manu Chao. A wszystko w bajecznej scenerii. I taki właśnie obraz Ameryki Południowej zapamiętaliśmy. Po podbiciu paszportów przesiadamy się do samochodów terenowych (to już było około 10/11 rano) i rozpoczynamy wycieczkę po Altiplano. Samochody z jednej agencji w razie awarii profilaktycznie jeżdżą grupami.
Czy można na własną rękę coś takiego ogarnąć? Wydaje nam się, że nie, że byłoby bardzo ciężko. O ile w rejonie San Pedro de Atacama można swobodnie wypożyczyć auto i zwiedzać na własną rękę, to będąc na trasie, już w Boliwii, nie widzieliśmy żadnych prywatnych samochodów. Po pierwsze drogi są, jakie są, a w zasadzie to czasem ich nie ma, więc nawigacja byłaby dość problematyczna. Potrzebne jest też terenowe auto z napędem 4×4 + umiejętności.
Salar de Uyuni Grafik Wycieczki
Pierwszego dnia oglądaliśmy kolorowe jeziora Laguna Blanca, Laguna Verde i Laguna Colorada, flamingi, pole geotermalne Sol de Manana, kąpaliśmy się w termalnych źródłach Termas de Polques, pozowaliśmy do zdjęć na Pustyni Salvadora Dali. Ogrom atrakcji, a to dopiero był pierwszy dzień. Drugiego zaś, czekały na nas przejazdy wydmami na Pustyni Siloli (5109 m !!!), skalne grzyby Árbol de Piedra, wysokogórskie laguny, lamy i punkty widokowe na wulkan Ollague. Noc spędziliśmy w hotelu z… soli. Łózka, stoły, ściany, podłoga, wszystko było z soli. Tak jest w solnym świecie Salar de Uyuni.
Tutaj trzeci dzień rozpoczął się wschodem Słońca. Następnie odwiedziliśmy wyspę Incahuasi i cmentarzysko pociągów. „Nekropolia”, na którą ostrzyliśmy sobie zęby, jednak trochę nas rozczarowała. Pod koniec tego dnia w Uyuni, zmieniliśmy samochód i kierowcę, a czwartego dnia, z samego rana, ruszyliśmy z powrotem na granicę, gdzie czekały na nas busy do San Pedro de Atacama (na godzinę 12-13 w miasteczku). Przy wyjeździe z Boliwii pobierana jest opłata w wysokości około 120 zł (płatne w chilijskich pesos lub w boliviano).
Większość atrakcji zlokalizowanych jest na obszarze Eduardo Avarola National Raserve of Andean Fauna. Park ten został utworzony w 1973 roku w celu ochrony fauny oraz unikalnego krajobrazu. Żyje tu ponad 80 gatunków ptaków, w tym cześć to gatunki endemiczne oraz wiskacze, wikunie, pumy, lisy i wiele , wiele innych. Bramy parku przekraczamy tuż przy Laguna Blanca. Bilety wstępu (150 BOB = 80 zł) należy zachować, gdyż będą niezbędna przy powrocie do Chile. W budynku parku jest płatna toaleta.
Atrakcje podczas Wycieczki
Laguna Blanca – słone jezioro z biała taflą wody, zlokalizowane na wysokości 4350 m. Kolor wody związany jest z naturalnym występowaniem boraksu. Laguna Verde – słone i zielone jezioro na wysokości 4300 m, położone u stóp wulkanów Licancabur (5920 m) i Juriques (5704 m). Pustynia Salvadora Dali – Desierto Salvador Dalí, surowa dolina, którje krajobrazy przypominają surrealistyczną twórczość artysty. Termas de Polques – termalne źródła położone na wysokości 4400 m, z temperaturą wody 28-30 stopni. Wstęp płatny (6 BOB, ok. 3,20 zł), toaleta (6 BOB). Źródła położne są u podnóża szczytu Cerro Polques o wysokości 5452 m, Polques – tak, Polaków, ale nie udało nam się dowiedzieć dlaczego.
Sol de Manana – „poranne Słonce”, kraina ekshalacji wulkanicznych. Pole geotermalne na wysokości 4850 – 5000 m. Obserwujemy tu fumarole, solfatary, liczne wulkany błotne. Laguna Colorada – płytkie słone jezioro położone na wysokości 4278 m, którego tafla mieni się w odcieniach czerwieni i brązu (w zależności od pogody, stanu wody i ilości różowych alg w niej żyjących). Na jeziorze jest kilka białych boraksowych wysepek, które niesamowicie kontrastują z jego taflą. Jest to obszar, na którym żerują flamingi (krótkodziobe, andyjskie oraz chilijskie). Głębokość jeziora nie przekracza zazwyczaj 1 m.
Pustynia Siloli – Desierto de Siloli, piaszczysta i kamienisto – piaszczysta pustynia otoczona łańcuchem wulkanów. Jej najpopularniejszym fragmentem jest Arbol de Piedra – piaskowcowe ostańce, najsłynniejszy z nich, pięciometrowy, znany jest również jako „skalne drzewo”. W tym miejscu jest również płatna toaleta. Na jednej z wydm zarejestrowaliśmy najwyższą wysokość, na jakiej się znajdowaliśmy podczas wycieczki – 5109 m n.p.m. Inne atrakcje: lagunas altiplanicas – Laguna Honda, Laguna Charcota, Laguna Hedionda, piaskowcowe ostańce przy Laguna Turquiri, punkt widokowy na wulkan Ollague, stado lam 🙂
Salar de Uyuni
Największe solnisko świata położone na wysokości 3653 m. Różnica wysokości na 10 000 km2 wynosi ok 41 cm, co czyni je jednym z najbardziej płaskich obszarów świata. Kilku – kilkunastometrowa solna skorupą stanowi przykrycie dla osadów nasyconych solanką, co jest doskonale widoczne w miejscach, gdzie solna pokrywa została przerwana. Przez solnisko przebiegała trasa rajdu Paryż – Dakar. Wyspa Incahuasi – Isla Incahuasi, czyli skalista wyspa pośrodku solnej pustyni. Prawdopodobnie jest pozostałością dawnego wulkanu, który dziś stał się kaktusową krainą. Z jej szczytu roztacza się piękny widok na Salar de Uyuni. Wstęp na wyspę jest dodatkowo płatny – 30 BOB (16 zł), ale są też toalety.
Cmentarzysko pociągów – cementerio de trenes, czyli wraki pociągów pochodzące z przełomu XIX/XX wieku, pamiętające czasy kopalnianego prosperity.
Wybierając się w te rejony należy liczyć się z chorobą wysokościową. Ból głowy jest w zasadzie praktycznie pewny. Wycieczkę rozpoczynamy na wysokości ok 2400 m, a pierwszego dnia osiągamy wysokość plus minus 4900 m, w okolicy pola geotermalnego Sol de Mañana. W agencji mówiono nam, że będzie to najwyższy punkt wyprawy, co okazało się nie być prawdą, ponieważ kolejnego dnia zarejestrowaliśmy choćby wysokość 5109 m. Noclegi też były wysoko – pierwszy na wysokości ~4300 m, drugi ~3700 m w Hostal Don Carlos zbudowanym z soli, a trzeci ~4021 m w Villa Mar. Warto podszkolić się dla własnego bezpieczeństwa w kwestii choroby wysokogórskiej.
Podsumowanie
Wycieczka była niesamowita! Warto spakować do plecaka wodę, śpiwór, krem z filtrem UV, okulary przeciwsłoneczne oraz ciepłe ubrania. Zapytacie się, czy polecilibyśmy taką formę zwiedzania tych rejonów? JAK NAJBARDZIEJ, ale należy rozważyć kwestie choroby wysokogórskiej! A czy z kolei polecilibyśmy agencję, z której korzystaliśmy? Mamy mieszane uczucia, ale raczej nie. Na forach internetowych miała dobre opinie, kusiła profesjonalną stroną internetową w języku angielskim. Wielki plus dla niej, że w ostatniej chwili mogliśmy przełożyć wycieczkę o jeden dzień, gdyż spóźnił się nam samolot i nie ponieśliśmy za to dodatkowych kosztów.
Nasz pierwszy kierowca był bardzo sympatyczny, jeździł sprawnie, ale był trochę nieogarnięty w kwestii noclegów i posiłków, nie wiedział do końca, gdzie mamy jeść i spać. Finalnie jednak wszystko skończyło się ok. Niestety po zmianie kierowcy zaczęło być beznadziejnie. Samochód był bez jednego lusterka bocznego, miał niesprawne drzwi, szpary, przez które do samochodu wdzierały się tumany kurzu. Czarę goryczy przelało ostatnie śniadanie, które dostaliśmy w formie 1 suchej bułki na osobę… Załatwiając ostateczne formalności w agencji, jeszcze przed wyjazdem, zostaliśmy poproszeni o wysłanie na ich maila naszej opinii o usłudze. Wiadomość pozostała jednak bez odzewu… Ps za to polecamy nasze wpisy o Chile 🙂
Obserwuj nas i bądź z nami na bieżąco!
Drogi Czytelniku,
Mamy nadzieję, że udało Ci się odnaleźć na blogu wszystkie niezbędne informacje i zaplanować swój urlop. Będziemy wdzięczni za skromny napiwek wrzucony do blogowej skarbonki lub wsparcie naszych działań poprzez zakupy w naszym małym górskim sklepie. Dziękujemy serdecznie i do zobaczenia na szlaku 🙂
6 komentarzy
Hej a z jakiej agencji korzystaliście?
Prisma Andino. Ale tak jak wspomnieliśmy we wpisie, raczej ich nie polecamy.
orientujecie się może, czy można było w Chile kupić wycieczki na Salar, kończące się w Uyuni? Czy zawsze trzeba wracać do Chile?
można i takie wycieczki były nawet tańsze 🙂
Hej, bardzo fajny post (nie tylko ten:)) W którym miesiącu byliście na Salar de Uyuni? Jest jakiś problem ze zdjęciami, nie wczytują się, próbowałam w kilku przeglądarkach, czy możecie to naprawić? Pozdrawiam
Do Boliwii trafiliśmy w pod koniec lutego. Mam nadzieje, że zdjęcia już się wyświetlają, jeśli tak nie jest to prosimy bardzo o kontakt. Dzięki!