Zamek w Łańcucie
Śmiało można przyznać, że Zamek w Łańcucie jest jedną z najpiękniejszych rezydencji magnackich, jaką odnajdziemy na terenie Polski. Przewrotna historia, legendy oraz bogato zdobione wnętrza, okraszone licznymi dziełami sztuki, a do tego malowniczy park i słynna wozownia, sprawiają, że czas ucieka tutaj szybko. Za jego artystyczną duszę odpowiadali najwybitniejsi ówcześni architekci i dekoratorzy wnętrz. Jest to jedna z perełek, które odnajdziemy na terenie województwa podkarpackiego. Naszą wizytę w Łańcucie połączyliśmy wraz ze zwiedzaniem cudnych cerkwi nieopodal Horyńca-Zdroju oraz wizytą w rzeszowskich podziemiach. Zapraszamy do lektury.
Gdzie znajduje się Zamek w Łańcucie – dojazd oraz parking
Założony przez Kazimierza Wielkiego Łańcut odnajdziemy kilkanaście kilometrów na wschód od Rzeszowa. Dzięki pobliskiej autostradzie A4 oraz dworcowi kolejowemu dotrzeć tutaj możemy aż nadto łatwo. Tym bardziej wizyta na zamku staje się dla nas kusząca. Jeśli podróżujemy samochodem, to możemy go śmiało pozostawić na jednym z licznych miejsc postojowych, które otaczają zamkowy park. Muzeum nie posiada własnego, dedykowanego parkingu dla gości.
Bilety przez Internet czy w kasie?
Siedemnastowieczna rezydencja cieszy się sporym zainteresowaniem pośród turystów. Dlatego jeśli jesteśmy pewni swoich planów, możemy skorzystać z wcześniejszego zakupu biletów przez internet. Co ważne, taką operację musimy wykonać na 48 godz. przed wizytą. Jeśli natomiast nasz przyjazd jest spontaniczny, to wędrówkę przez arystokratyczne komnaty musimy rozpocząć od kas. Znajdują się one poza parkiem zamkowym, pod adresem 3. maja 10, nieopodal żydowskiej synagogi, do której również warto wstąpić odwiedzając Łańcut. Do kas prowadzą wyraźne strzałki. Pamiętajmy, że na zamku w Łańcucie obowiązuje limitowana ilość wejść.
Cennik biletów do Zamku w Łańcucie
- Zamek (Parter, I Piętro), Stajnie i Wozownia: bilet normalny 45 pln, ulgowy 35 pln.
- Zamek II piętro: bilet normalny 6 pln, ulgowy 3 pln
- Łaźnie rzymskie: bilet normalny 6 pln, ulgowy 3 pln
- Storczykarnia: bilet normalny 10 pln, ulgowy 6 pln
Diabeł Łańcucki i fortel ordynata
Początkowo znajdowała się tutaj jedynie skromna wieża obronna, która z początkiem siedemnastego wieku została rozbudowana przez Stadnickich. Maczał w tym palce również słynny tutejszy awanturnik, Stanisław Stadnicki, który został ochrzczony „Diabłem Łańcuckim”, zaś samo miejsce z uwagi na porywczy charakter właściciela nazywano „piekłem”. Kolejnymi włodarzami dóbr łańcuckich byli Lubomirscy, którzy nie szczędzili grosza na zamek. Wybrali oni Łańcut na swoją drugą, zaraz po Wiśniczu, rodzinną rezydencję, stąd też często określa się go obecnie Zamkiem Lubomirskich w Łańcucie. Został on wówczas otoczony potężnymi fortyfikacjami bastionowymi w typie palazzo in fortezza. Potężnych murów nie skruszyli ani podczas potopu Szwedzi, ani przybyłe tutaj dwa lata później wojska Jerzego Rakoczego.
Wkrótce, za sprawą Izabeli Lubomirskiej, ufortyfikowane dotychczas tereny zostały zamienione w piękne ogrody. Łańcut bezpowrotnie zatracił w ten czas swój obronny charakter, stając się rozległym założeniem pałacowym. Po jej śmierci pałac przeszedł w ręce rodziny Potockich. To podczas modernizacji za ich panowania, na przełomie XIX i XX wieku, Łańcut zyskał obecną formę architektoniczną i elewacje w stylu francuskiego neobaroku. Przy okazji awansując do miana jednej z najbardziej luksusowych rezydencji w Europie.
Drugowojenne zmagania nie przyniosły większych zniszczeń. Zamek został również szczęśliwie ocalony podczas wkraczania wojsk radzieckich do Polski. Widząc zbliżające się wojska, ordynat Potockich, Juliusz Wierciński rozwiesił na bramach parku kartki z wielkim napisem w języku rosyjskim „Muzeum Narodu Polskiego”. Zmyliło to czerwonoarmistów, którzy pozostawili dobra zamkowe praktycznie nietknięte. A jak mógł wyglądać pałac, gdyby fortel ten nie wypalił, obrazuje dobitnie chociażby Pałac w Krasiczynie, czy też Marianny Orańskiej na Dolnym Śląsku.
Zamek w Łańcucie – park, ogrody i komnaty
Nieświadomi faktu, jak szybko rozchodzą się bilety wstępu, udaliśmy się najpierw na spacer po otaczającym pałac malowniczym parku. Szerokie alejki oraz dostojne drzewa namawiają do nieśpiesznej i niczym niezmąconej wędrówki. Czas mija szybko, a gdy wróciliśmy do kas okazało się, że zostały ostatnie bilety wstępu na upatrzoną przez nas godzinę. Warto być tutaj bardziej od nas rozważnym i w pierwszej kolejności zadbać o wejściówki.
Mając bilety w dłoni, możemy wkroczyć już „na salony”. Najpierw naszym łupem padł wewnętrzny ogród różany, bylinowy oraz typu włoskiego. Później już wraz z przewodnikiem wędrowaliśmy przez znakomicie zachowane i piękne komnaty. Grupy nie są duże i liczą po 25 osób. Największe wrażenie zrobiła na nas antyczna sala, gdzie malarska gra świateł sprawia, że w świeci tutaj cały czas słońce. Najstarsze eksponaty są częścią kolekcji, którą tworzyła księżną Lubomirska.
Imponująca wozownia w Łańcucie
Na łańcucki deser wybraliśmy się do neobarokowego budynku stajni oraz sąsiadującej z nim wozowni. Potoccy wznieśli je na przełomie XIX i XX wieku. Muzeum w Łańcucie posiada dwie oddzielne kolekcje pojazdów konnych. Pierwsza z nich jest kolekcją historyczną, która obejmuje pojazdy związane z rezydencją po rodzinie Potockich – jest tutaj 55 różnych wozów i karet. Natomiast kolekcja muzealna, w której wciąż są gromadzone eksponaty, liczy sobie blisko 80 pojazdów. W okresie międzywojennym Alfred III Potocki organizował szalenie kosztowne wyjazdy na afrykańskie safari. Były one szeroko komentowane nie tylko pośród polskich elit, ale również poza granicami kraju. Ich efektem były wciąż wiszące na ścianach wozowni licznie „egzotyczne” zwierzęta.