Góra Borowa w Górach
Wałbrzyskich
– Na całość wycieczki zarezerwujcie sobie około 3h
– Samochód zostawiliśmy przy wiadukcie na ulicy Szkolnej
– Polecamy czerwony szlak na Borową z Wałbrzycha
Borowa to najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, który niedawno został obdarowany śliczną wieżą widokową. Z drugiej zaś jest to góra dość pechowa, żyjąca w cieniu niższego Chełmca, który w wyniku niedopatrzenia skradł jej palmę pierwszeństwa w regionie. Mimo że najwyższa w paśmie, paradoksalnie nie kwalifikuje się do Korony Gór Polski. Gdy Panowie mierzyli wysokość szczytów pod kątem KGP, ustawili narzędzia pomiarowe na wieży na Chełmcu, dodając mu tym samym kilka bonusowych metrów.
Ale po kolei. Wałbrzyskie to takie dość nietypowe góry. Bo, pomimo dość niewielkich rozmiarów, potrafią umordować praktycznie każdego, a spacer po nich często przypomina sinusoidę – góra, dół, góra, dół. Borowa która ma 853 metry wysokości nie różni się szczególnie od pozostałych szczytów. Jest wyraźną kulminacją, ma strome stoki oraz sporą wysokość względną. Wydaje się być wyraźnie wyższa niż jest w rzeczywistości, a jadąc od Wrocławia czy też z zachodu łatwo ją poznacie dzięki charakterystycznej trapezoidalnej formie.
W drugiej połowie zeszłego stulecia na szczycie była ulokowana drewniana wieża triangulacyjna. Nie wiadomo, kiedy została rozebrana, ale za to obecnie możecie tam odnaleźć trochę inną wieżę i to właśnie ona stała się przyczyną naszej wizyty w tamtejszych okolicach. Najpierw trafiliśmy na opis wieży i już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy ją zobaczyć. Bo czy poniższa sentencja nie brzmi nadzwyczaj intrygująco? “Wieża widokowa to konstrukcja stalowa, skręcana, tworząca kształt hiperboloidy jednopowłokowej o przekroju szesnastokąta”. Próby wizualizacji nie przyniosły efektu, więc szybko zaczęliśmy szukać zdjęć a następnie planować spacer. Trzeba przyznać, że Góry Wałbrzyskie w świadomości górołazów częstokroć były i są marginalizowane. Jednak inwestycje takie jak ta, czy też bijąca rekordy popularności Wieża na Trójgarbie sprawiają, że coraz częściej turyści umieszczają je w swoich planach zapuszczając się „po nowe”. I słusznie. Wałbrzych niegdyś tak odrażający, będący symbolem miejskiego upadku, powoli się odradza, oferując coraz więcej.
Góra Borowa, Który Szlak Wybrać?
Trasa, którą Wam dziś przedstawiamy, jest relatywnie krótka. Sprawny turysta zamknie się w trzech godzinach. Ale czasem nie warto się śpieszyć. Dużym plusem jest fakt, że brak własnego samochodu kompletnie nie utrudnia wyjazdu: dworzec kolejowy w Wałbrzychu opuszczają cztery szlaki turystyczne. W tym dwa, czerwony oraz żółty, które pozwolą zaplanować poniższą pętlę.
Parking pod Borową
Samochód zostawiliśmy pod zabytkowym wiaduktem z roku 1880, przy ulicy Szkolnej. Most robi spore wrażenie, długi na ponad 120 metrów, wysoki na 20, wspiera się na dwóch potężnych podporach w kształcie litery A. Miejsce to zasugerowali nam mieszkańcy. Jest to o tyle wygodna opcja, że tuż obok wiaduktu wiodą interesujące nas szlaki (czerwony oraz żółty).
Czerwony Szlak na Borową z Wałbrzycha
Czas: 2h 40 min, Dystans: 7,4 km, Przewyższenie: 486 m
Jeśli mielibyśmy zasugerować kierunek marszu to wybralibyśmy wejście czerwonym, a powrót w schemacie: czarny szlak plus żółty. Warto wspomnieć, że fragment szlaku czarnego, prosto od wieży na Kozią Przełęcz, nosi znaczącą nazwę “Ścieżka przez mękę” (na niektórych mapach szlak ten jeszcze nie został wyrysowany, ale na drzewach już widnieje). Dlatego, jeżeli będzie mokro i ślisko, zawsze można zejść czerwonym na drugą stronę na Przełęcz pod Borową i stąd dojść na Kozią Przełęcz. Jest to wariant dłuższy o 12 minut. Druga kwestia to fakt, że będąc już na wieży, wciąż będzie czekała na nas jeszcze jedna atrakcja – ruiny zamku. Natomiast fragment żółtego szlaku od ruin jest szalenie stromy. Schodząc tutaj cieszyliśmy się niezmiernie, że nie musimy nim podchodzić. Zapraszamy do spaceru!
Czerwony szlak spod wiaduktu, gdzie zostawiliśmy samochody, umyka prosto, obok familibloku po jego lewej stronie, szybko opuszcza ludzkie siedziby, uciekając w otwartą przestrzeń. A tam po 15 minutach zapuszcza się w leśną gęstwinę Parku Krajobrazowego Sudetów Wałbrzyskich. Przez kolejne 40 minut szlak porusza się wespół z zielonym imiennikiem, dość leniwie i bez ostrych podejść. Pamiętajcie tylko, że dość zaskakująco odbija w lewo (tuż obok ogrodzenia, zdjęcie poniżej). Miejcie tę kwestię na uwadze, bo my o mały włos nie pognalibyśmy prosto.
Od rozwidlenia szlaków pozostaje ok. 45 min do wieży. Byliśmy już kiedyś w Górach Wałbrzyskich i trochę obawialiśmy się ich zdradzieckiego charakteru. Niby nic się nie dzieje, jest spokojnie i nagle łup! I ostro pod górę. Ale nie tutaj. Na końcu ścieżka spokojnie wychyla się na szczytową polanę, gdzie pośrodku dumnie stoi intrygująca konstrukcja.
Wieża Widokowa na Borowej
By zameldować się na platformie widokowej usadowionej na wysokości 15,3 m trzeba jeszcze pokonać 90 schodów. Wchodzi się po spirali, niczym do wieży obronnej. Na szczycie czeka Was szesnastokątna platforma o średnicy 8 metrów. W planach jest zamontowanie lunet oraz tablic z panoramami, aby łatwiej można było odgadnąć, na co akurat spoglądamy. Nam konstrukcja niezmiernie przypadła do gustu. Jest urocza. Mamy tylko pewne wątpliwości, czy nie jest czasem za niska i czy za parę lat drzewa nieco nie przesłonią widoków, tak jak to się dzieje na Eliaszówce. Ale póki co, przy dobrej pogodzie, można dojrzeć Śnieżkę, Wielką Sowę oraz pozostałe góry Doliny Kłodzkiej, Ślężę oraz wrocławski Sky Tower.
Mimo że do budowy fundamentów zużyto 50 m3 betonu, a do wykonania konstrukcji 30 ton stali, wieża wciąż wygląda zgrabnie i lekko. Uroczyste otwarcie nastąpiło 14 grudnia 2017. Obok wieży powstała dość sporawa wiata turystyczna, która oprócz stolika z ławkami oraz stojakiem na rowery skrywa pieczątkę. Wszakże Borowa to najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, choć przez kuriozalną pomyłkę na liście Korony Gór Polski widnieje o 2 metry niższy Chełmiec. Na otarcie łez, Borowej pozostaje obecnie miejsce w Koronie Sudetów. Choć w naszej opinii KGP powinna zostać skorygowana. Pieczątkę znajdziecie na tylnej ściance w wiszącej szafce.
Budowa wieży znacząco poprawiła ruch turystyczny wokół Borowej. Na szlaku, pomimo kiepskiej aury, spotkaliśmy sporo osób. Mamy wrażenie, że szczyt przeżywa obecnie swoją drugą młodość. Zapewne dlatego, że jest łatwo osiągalny i że dziś mamy szanse na jakiekolwiek widoki. Niegdyś, na zalesionym wierzchołku, był z tym kłopot 🙂 Natomiast najszybsza trasa wejścia na Borową wiedzie czarnym szlakiem od Pokrzywianki. To maksymalnie 50 minut spaceru, link do trasy tutaj 🙂
Ruiny Zamku Nowy Dwór
Z Borowej proponujemy zejść czarnym szlakiem, choć pamiętajcie, że jest on wyraźnie bardziej stromy od pozostałych. Na odcinku 600 metrów traci około 200 metrów przewyższenia! Następnie, już od Przełęczy Koziej, najlepiej wybrać kolor żółty. Gdy dotrzecie po kilkunastu minutach do zabudowań, bądźcie czujni. Kusi droga, która wydaje się być oczywistą kontynuacją szerokiej na ostatnim fragmencie ścieżki. Jednak szlak ucieka zaraz za budynkiem w lewo, a następnie zaskakująco skręca w bukowy szpaler młodych drzew. Tutaj będzie stromo, jednak bardzo szybko przez sitowie drzew przebijają się stare obwarowania. Zamkowa Góra wznosi się na wysokość 618 m. Według domysłów historyków tutejszy zamek został wybudowany jeszcze w XIII wieku. Fundatorem murowanej twierdzy był piastowski książę Bolko II.
Z uwagi na dogodną lokalizację, wcześniej znajdowała się tutaj drewniana warownia, która chroniła trakt handlowy przebiegający tędy ze Śląska do Czech. Przy okazji stanowiła część pierścienia obronnego na granicy z królestwem Czeskim. Zamek skutecznie opierał się różnym zakusom rycerzy i wojów. Nie został zdobyty podczas wojen o Śląsk za czasów panowania Bolka II, nie podołali mu pretendenci podczas wojen husyckich. Opierał się również dzielnie podczas walk pomiędzy królem Węgier Maciejem Korwinem a Władysławem Jagiellończykiem.
Jednak, podobnie jak na Ślęży, uderzenie pioruna doprowadziło do jego upadku. Podczas burzy z roku 1581 zamek spłonął i nigdy nie został już odbudowany. Choć podczas wojny trzydziestoletniej (XVII wiek) próbowano reaktywować pozostawione fortyfikacje. Dzięki czemu dziś możemy odszukać dwie basteje z tego okresu. Ponadto ostała się brama wjazdowa, fundamenty budynków mieszkalnych, fragmenty murów obronnych oraz pozostałości po wieży. Opuszczając mury zamku powinniście mniej więcej po kwadransie zameldować się przy wiadukcie kolejowym, gdzie rozpoczynaliście dzisiejszą wędrówkę. Musimy przyznać, że zejście od ruin jest szalenie strome i zimą, przy sporej ilości śniegu, oferowało sporo frajdy 🙂
Obserwuj nas i bądź z nami na bieżąco!
Drogi Czytelniku,
Mamy nadzieję, że udało Ci się odnaleźć na blogu wszystkie niezbędne informacje i zaplanować swój urlop. Będziemy wdzięczni za skromny napiwek wrzucony do blogowej skarbonki lub wsparcie naszych działań poprzez zakupy w naszym małym górskim sklepie. Dziękujemy serdecznie i do zobaczenia na szlaku 🙂
16 komentarzy
Mi również wieża się podoba w swojej formie. I tak jak Wy, nie wiem czy za jakiś czas drzewa nie zasłonią widoków. Oby nie.
Szczyt po wybudowaniu wieży stał się bardzo popularny. Gdy byłem na nim wiosną, w ciepły weekend, to na górze było dużo ludzi. Ogniska, posiadówka, przyjemny odpoczynek w terenie. Ale latem to pewnie dopiero tłumy tam można spotkać. Bo podejście krótkie, koło godziny i można być na górze. A to zachęca.
Witam,
jestem Państwu bardzo wdzięczna za prowadzenie tego bloga. Dzięki Wam każda wycieczka w miejsca opisane jest dużo prostsza logistycznie i latwo przeprowadzić selekcję gdzie się wybrać, ponieważ każdy ma inne oczekiwania, a Tu wszystko jest pięknie opisane. Dziękuję!
Na Borową wybieram się dziś, znów – zachęcona przes Was.
bardzo miło nam się czyta takie komentarze, dziękuuuujemy pięknie ;))))
Wspaniały blog. Szkoda że już jestem po urlopie bo pokazane są tu miejsca o których nie miałam pojęcia. A byłam w pobliżu. Ale mam pomysł dzięki Wam jak spędzić kolejny urlop czy weekend. Piszcie o kolejnych wyprawach. Jesteście inspiracją dla nas. Pozdrawiam ?
Szalenie miło nam przeczytać taki komentarz, dziękujemy i postaramy się jeszcze podrzucić jakiś pomysł na urlop 😉
Na Borową wspiąłem się po raz pierwszy w 1970 r, bez szlaku z Przełęczy Koziej. Wtedy Borowa była jeszcze najwyższym szczytem Gór Wałbrzyskich i w moim sercu zawsze nim pozostała. Na szczycie, dosyć mocno wykarczowanym przez leśników nie było już śladu drewnianej wieży. Jutro po wielu latach nieobecności, wybieram się tam ponownie 🙂
Serdecznie pozdrawiam!
Super blog. Chętnie korzystamy z Waszych podpowiedzi. (Może nawet ostatnio nabiliśmy statystki do rankingu:)) Często problemem jest ruszyć gdzieś samemu pierwszy raz. Dodatkowo zimą. Dzięki Wam mamy nie tylko pomysł dokąd, ale czuje jakbyśmy szli z przewodnikiem.
Właśnie wróciliśmy z Borowej. Na górze trochę się zagapiliśmy i zeszliśmy nie w tym kierunku, wiec „objazdem” przez Rozdroże ptasie dotarliśmy z powrotem do auta. Cóż, godzina dłużej i 9,76 km:)
Fajnie, że wklejacie mapę. Myślałam, że nie jest aktywna. Ale wystarczy kliknąć i skorzystać.
Ale to w zasadzie pionowe zejście żółtym szlakiem od Zamku do auta…. będzie co wspominać
Aaaa to już wiemy, kto nam nabija odsłony 🙂 takie dodatkowe kilometry dłuuuugo się pamięta. Sami do dziś śmiejemy się z naszego górskiego gapiostwa i niespodziewanie dłuższych spacerów 😀 mega dzięki za dobre słowo, to zawsze motywuje do dalszego działania 😉
Droga fajna, choc my przeszyli najpierw szlakiem czewonym (kolo ruin zamku) a wracalismy czerwonym i zoltym. Ale czasowka podana to stanowczo tylko dla doroslych, dla rodziny z dziecmi zajelo nam to niecale 5 godzin z dluzsza przerwa na gorze.
to prawda, sami teraz gdy spacerujemy z dzieckiem, mnożymy czasówkę razy dwa 😉
Dzisiaj spontanicznie wybrałam się na Borową. Trasą wybrałam w zaledwie kilka minut właśnie dzięki Waszemu postowi! Bardzo dziękuję za szczegółowy opis. Doczytywałam go na bieżąco będąc na szlaku i kurczę gdzieś mi umknęła informacja z początku, że zejście z Borowej czerwonym szlakiem przez przełącz pod Borową do Koziej przełęczy to tylko 12 minut więcej. Gdybym to wiedziała to nie porwałabym się z motyką na słońce zmierzając czarnym szlakiem. Niestety dzisiaj był w ponad połowie totalnie oblodzony, a moje rączki zostały w domu (brawo ja!),więc schodziłam lasem… Takiego przeżycia nigdy nie zapomnę… haha w pewnym momencie usiadłam pośród lasu i nie wiedziałam jak iść dalej, gdyż z każdym korkiem moje nogi ślizgały się na wilgotnej ziemi. Odniosłam 5 wybitnych upadków – dobrze, że nikt tego nie widział ! Cała i zdrowa dotarłam na dół, ale na przyszłość już wiem, by zawsze mieć rączki w zapasie.
cóż to musiał być wypad w góry! aż żałujemy, że nie spacerowaliśmy obok 🙂 szczególnie ze również uwielbiamy takie spontaniczne szaleństwa jak i naładowane pozytywną energią komentarze 🙂 a że, człowiek uczy się na błędach, to i my też nauczyliśmy się już wrzucać raczki do plecaka. Życzymy dużo przygód na szlakach i ciepło pozdrawiamy 🙂
Na dzień dzisiejszy tj. 06.08.2022 pieczątki pod wiatą brak. Pewnie ktoś pożyczył i odda następnym razem. Ja dzieciom podbiłem w pensjonacie/restauracji Zacisze Trzech Gór, znajdującym się na czarnym szlaku między Kamieńskiem a Przełęczą Kozią. Mają swoją pieczęć z Borową.
dzięki za komentarz, na pewno komuś się przyda, kto będzie pieczątki szukał 😉 pozdrawiamy!
Bardzo dziękuję za opis szlaku. Dzięki niemu mogłam się dobrze przygotować do mojej wędrówki
Wczoraj zrobiliśmy tę trasę w kilka par z dziećmi (w wieku 3 – 13 lat) w bezdeszczowy, słoneczny, piękny majowy dzień. Przyjechaliśmy pociągiem i tak też wróciliśmy robiąc pętlę. Jednostajne podejście czerwonym szlakiem, piękne widoki z wieży, możliwość zrobienia ogniska na górze to niewątpliwe atuty tej trasy. My zeszliśmy akurat przedłużeniem czerwonego szlaku z Borowej w dół. Nie chcieliśmy się pchać na czarny szlak do Przełączy Koziej, gdyż jak sugeruje artykuł – jest dość stromy. Na czerwonym początkowo było dość stromo, ale dało radę zejść z góry, potem odcinek prowadzi drogą szutrową do Przełęczy Koziej. Dalej poszliśmy żółtym szlakiem, który też jest łagodny ale do pewnego miejsca – odbicia do ruin zamku. Weszliśmy na Górę Zamkową gdzie podejście było jeszcze akceptowalne. Na szczycie nie wiele jest do oglądania, resztki murów i jakiejś kamiennej bramy – jak dla mnie miejsce niewarte zobaczenie i wspinania się. Na koniec czekała nas niemiła niespodzianka – zejście szlakiem żółtym z Góry Zamkowej. Jest ono bardzo strome z luźnymi elementami kamieni i obsypującego się piasku, nie ma za co się złapać, bokiem też nie można przejść, bo rosną chaszcze. Nawet na drzewach są wykrzykniki nad oznaczeniem szlaku, co powinno dać do myślenia. Zupełnie odmiennie odebrały to dzieci i matki, które z nami szły niż autor tego artykułu: „zejście od ruin jest szalenie strome i zimą, przy sporej ilości śniegu, oferowało sporo frajdy”. Rzeczywiście zejście jest szalenie strome, ale tu nie było frajdy. Wszyscy byli brudni od kurzu, niektórzy poobijani, nadąsani i marudzący. Dlatego odradzam pchać się na zejście od zamku w dół z małymi dziećmi i marudnymi kobietami, bo jeden mały odcinek trasy zepsuje wrażenia z całej wycieczki. Najlepiej w ogóle nie iść do ruin zamku i ten odcinek przejść szutrową drogą schodząc ze szlaku, lub wejść na Górę Zamkową i zejść z powrotem tą samą ścieżką.